Prym od wielu lat, a nawet dekad, wiodą Stany Zjednoczone, ale po piętach coraz mocniej depczą im Chiny. Co z tego może wyniknąć?
Świat stał się globalną wioską. Różne towary, technologie i koncepcje gospodarcze krzyżują się ze sobą wzajemnie i wpływają na losy poszczególnych krajów. Prym od wielu lat, a nawet dekad, wiodą Stany Zjednoczone, ale po piętach coraz mocniej depczą im Chiny. Co z tego może wyniknąć?
Gracz, z którym trzeba się liczyć
Gospodarka Chin odpowiada za około 35% światowego PKB. Wszystko, co dzieje się w tym kraju ma wpływ na inne rynki – zwłaszcza na te wschodzące czy aspirujące, jak np. Polska. Eksperci nie są zgodni, jedni twierdzą, że gospodarka Chin jest mniejsza niż gospodarka USA – drudzy, że Chiny już ją wyprzedziły. Dane z 2016 roku nie pozostawiają jednak złudzeń. Do największych gospodarek świata należą:
- USA – PKB (w mln USD): 17 946 996, udział w światowej gospodarce: 24,44%;
- Chiny – PKB: 10 866 444, udział w światowej gospodarce: 14,80%;
- Japonia – PKB: 4 123 258, udział w gospodarce światowej: 5,61%;
- Niemcy – PKB: 3 355 772, udział w gospodarce światowej: 4,57%;
- Wielka Brytania – PKB: 2 848 755, udział w gospodarce światowej: 3,88%;
- Francja – PKB: 2 421 682, udział w gospodarce światowej: 3,30%.
Informacje te trzeba jednak traktować jedynie jako szacunkowe. O w 100% wiarygodne dane z Chin nadal jest trudno. Dlatego warto podchodzić do nich z dużą dozą ostrożności.
Kilka słów o chińskiej gospodarce
Wnioski raportu PwC zatytułowanego „Perspektywa długoterminowa. Jak zmieni się gospodarcza hierarchia do 2050 roku?” wskazują, że w najbliższych dekadach najszybciej będą się rozwijać gospodarki azjatyckie. Z kolei mikroekonomiczna prognoza amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA) przewiduje, że w 2030 roku na pierwszym miejscu pod względem wielkości światowych gospodarek nadal będą Stany Zjednoczone. Ale po piętach będą im deptać Chiny i Indie.
Jak to możliwe? To proste. Chiny są wszechobecne na globalnej scenie gospodarczej. Myślą i patrzą perspektywicznie – walczą o rynki zbytu, a także starają się pozyskać sojuszników. Głównym odbiorcą chińskich towarów już od lat są kraje strefy euro. Jeśli więc w tej strefie jest kryzys, odbija się to właśnie na Chinach.
Chiny mają też wielki wpływ na oprocentowanie długów. Jeśli więc chce się pobudzić światową gospodarkę, trzeba się z nimi liczyć. Przykład? Bez Chin, Stany Zjednoczone nie mogłyby sfinansować swojego długu publicznego. Chiny mają bowiem blisko 800 mld dolarów w amerykańskich papierach skarbowych.
Żeby jednak nie było tak kolorowo, trzeba powiedzieć, że zaciąganie długów nie ominęło chińskiego rynku. A ekonomiści szacują, że dług ten będzie w dalszym ciągu rósł. Wzrasta zadłużenie rządu centralnego i władz lokalnych, przedsiębiorstw państwowych i tych prywatnych, a także pojedynczych obywateli.
Na kredyt się reformuje, inwestuje i kupuje – np. mieszkania lub akcje. A jak wiemy, to wszystko szybko może się rozsypać jak domek z kart. Wystarczy, że pęknie bańka spekulacyjna. A hipotetyczny – mamy nadzieję – kryzys w Chinach odczuje cały świat.
Podsumowując, Chiny mało kupują, dużo oszczędzają i dużo się zadłużają. Ich gospodarka zależy od eksportu, ale światowa gospodarka zależy od chińskich pieniędzy. Dlaczego warto, żebyśmy w Polsce patrzyli w tym wschodnim kierunku? Odpowiedzią wydaje się być koncepcja Nowego Jedwabnego Szlaku, dzięki któremu może zostać poprowadzone szybsze od morskiego połączenie Chin i zachodniej Europy. W Polsce Szlak ten miałby przebiegać przez środek kraju, a to dałoby nam nowe ekonomiczne i rozwojowe możliwości.