Jak zostać prawdziwym łowcą wakacyjnych okazji? Krótki przewodnik po regułach sprzedaży wyjazdów wakacyjnych.
Czego dowiesz się z tekstu?
- Jak nie przepłacić za atrakcyjną ofertę, i czym jest kupno wyjazdu „na ostatnią chwilę”.
- Na co zwrócić uwagę, czekając na super okazję.
- Na co możemy liczyć, płacąc mniej?
Z okazyjnymi cenami w przypadku wakacji jest podobnie jak z wyprzedażami sezonowymi w sklepach. Bo przecież wycieczka czy urlop są takim samym produktem na sprzedaż jak wszystko inne. Nieraz sprzedawca musi dokonać spektakularnych obniżek, aby zwyczajnie wyjść na swoje. Nie chodzi więc o akcje promocyjne czy walkę cenową z konkurencją.
O co tu chodzi?
Otóż biura podróży z dużym wyprzedzeniem przygotowują oferty i muszą rezerwować miejsca szacując obłożenie w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych czy też lotach czarterowych i wynajmowanych autokarach. Jeśli dana oferta nie sprzedaje się tak, jak przewidywano – obniża się cenę, aby minimalizować koszty. Na tym opiera się reguła „last minute”.
Więc może „last minut”?
To super oferta ogłaszana na dosłownie parę dni przed wyjazdem (z reguły maksymalnie 5 dni przed terminem, a nierzadko – dzień czy dwa). Co to oznacza dla szukających wypoczynku? Że muszą być gotowi na wykupienie wyjazdu niemal z dnia na dzień, a więc mieć pod ręką gotówkę, aby opłacić wyjazd. Korzyść: znacznie niższa cena niż w katalogu, nawet o kilkadziesiąt procent. Wyjazd ten będzie w tym samym standardzie co oferowany w regularnej cenie. Może za wyjątkiem takich bonusów, jak wybór wycieczek podczas wypoczynku w ośrodku hotelowym. No i rzecz najważniejsza – oferty „last minute” dotyczą przeważnie kilku wolnych miejsc i obowiązuje reguła „kto pierwszy, ten lepszy”. Trzeba również pamiętać, że takie okazje dotyczą w głównej mierze wycieczek poza sezonem lipiec – sierpień.
Czy jednak „first”?
W przypadku „first minute” musimy zdecydować się na konkretny termin wyjazdu dużo wcześniej. Zwykle dotyczy to oferty wakacji za rok bądź za sześć miesięcy. Na przykład – na początku roku czy nawet w grudniu biura podróży sprzedają wycieczki letnie. Za to rabat może sięgnąć nawet 45 proc. Dodatkowo możemy liczyć na bonusy w postaci zniżek na kolejne osoby w grupie, ubezpieczenie czy wybór pokoi znacznie większy niż za parę miesięcy. Warunkiem jest rzecz jasna pewność, iż będziemy mieć w danym terminie urlop.
W przypadku kupna z wyprzedzeniem, możemy przebierać w ofertach. Biuro ma przecież gwarancję sprzedaży na długo przed terminem, więc i jemu zależy na komforcie kupujących i premiowaniu takich właśnie klientów. Mamy więc dyspozycji szeroki wachlarz ofert na najbardziej chodliwe miesiące letnie. Tyle że do kupienia co najmniej pół roku wcześniej. A trzeba pamiętać, że co trzeci wyjazd wakacyjny Polaków przypada na lipiec i sierpień. Według „Raportu Podróżnika 2019” (wydawanego cyklicznie przez TravelPlanet.pl), na lipcowy wyjazd decyduje się 18,5 proc. wypoczywających Polaków, a na sierpniowy – 19 procent. Popularny jest też czerwiec (16,5 proc.).
Lubimy na ostatnią chwilę…
Argumentem jest pewnie niższa cena. Ale też niewielu z nas może pozwolić sobie na planowanie urlopu z dużym wyprzedzeniem. Wolimy w ostateczności upolować okazyjną wycieczkę na ostatnią chwilę. Dane z rynku polskiego wskazują, że aż 13,9 rezerwacji (kupna) następuje w lipcu, a kolejne 12 proc. w sierpniu. W czerwcu zaś, prawie 11 proc. Tylko 4,8 proc. rezerwacji przypada na grudzień (dane TravelPlanet.pl za 2018 rok).
Jeszcze niedawno przed wykupieniem wakacji wcześniej odstraszały nas widma bankructw operatorów. Teraz standardy są nieco inne. „Od 2016 roku pieniądze klientów są chronione przez Turystyczny Fundusz Gwarancyjny. Dodatkowymi zachętami do rezerwowania wakacji już na początku roku było stosowanie na szeroką skalę przez touroperatorów tzw. Gwarancji Najniższej Ceny oraz przykre doświadczenia polujących na oferty last minute w 2017. Te do europejskich destynacji basenu morza Śródziemnego okazały się wówczas sporo droższe od kupowanych zawczasu” – czytamy w najnowszej edycji „Raportu Podróżnika”.
Co warto zapamiętać?
Kupno wakacji w ostatniej chwili – w ramach „last minute” – oznacza dużo niższą cenę. To prawdziwa okazja, ale mniejszy wybór. Trzeba liczyć na łut szczęścia. Co innego „first minut”, cena jeszcze niższa i olbrzymia oferta. Ale trzeba z góry wydać na wakacje i zaplanować urlop na wiele miesięcy, jeśli nie na rok, z góry.