Statystyki mówią, że w ciągu dekady podwoiła się grupa Polaków oszczędzających regularnie, wskaźnik wzrósł z 7% do 16%, czyli ponaddwukrotnie więcej Polaków regularnie co miesiąc odkłada pewną sumę pieniędzy[1]. Jest lepiej, ale nadal to zdecydowana mniejszość. Z czym się borykamy, próbując oszczędzać? Dlaczego dla większości jest to jednak ciągle coś nieosiągalnego?
Oszczędzanie to nic innego jak odmówienie sobie konsumpcji tu i teraz na rzecz przyszłych korzyści finansowych i materialnych. Z psychologicznego punktu widzenia dostrzegamy już pierwszą trudność: odmówienie sobie szybkiej gratyfikacji. Dorosły czy przedszkolak posadzony przed smakołykiem zawsze będzie miał dylemat: zjeść natychmiast czy za chwilę.
Przypomina nam się badanie, w którym zespół Waltera Mischela sadzał czterolatki naprzeciwko talerza z pianką Marshmallow i z informacją, że mogą ją zjeść od razu lub poczekać 15 minut, a wtedy otrzymają do zjedzenia dwie pianki. Czy to coś Państwu przypomina?
Niestety, im dalej, tym z oszczędzaniem jest jeszcze trudniej, bowiem nie wystarczy raz sobie odmówić przyjemności, ale należy to robić systematycznie, a co gorsza, potem jeszcze odpowiednio spożytkować zgromadzone pieniądze. Zaznaczę od razu, że nie jedziemy za nie na szalone wakacje w nagrodę za chude lata. Jak widać, trzeba mieć silną psychikę, aby poradzić sobie z tym… oszczędzaniem.
Oszczędzanie to proces
Oszczędzanie to proces, który nie zależy wyłącznie od wysokości naszych dochodów ani silnej woli. To bardziej skomplikowane działania, które można podzielić na trzy etapy:
- etap zwiększania zarobków i ograniczania konsumpcji, a tym samym tworzenia nadwyżki finansowej,
- etap przekierowania (alokowania) zgromadzonych pieniędzy w odpowiednie aktywa finansowe i niefinansowe,
- etap zabezpieczenia aktywów.
Często uważamy, że mamy zbyt niskie przychody, które uniemożliwiają nam odłożenie jakiejkolwiek sumy pieniędzy. Czy tak jest naprawdę? Polecam w tym przypadku krytyczne przyjrzenie się swoim kosztom życia oraz aktywne zwiększanie przychodów. Dobre zarządzanie budżetem domowym to jedna z kluczowych umiejętności w tym całym procesie. Dlaczego? Bowiem budżet domowy jest naturalnym źródłem wspomnianej nadwyżki finansowej.
W kolejnym kroku warto przede wszystkim zabezpieczyć odłożoną gotówkę, zanim jeszcze alokujemy ją w aktywa. Zabezpieczyć, to znaczy odseparować od siebie na osobnym rachunku oszczędnościowym w innym banku, najlepiej bez bankowości elektronicznej, karty płatniczej i… daleko od domu, aby skutecznie utrudnić sobie samemu do niej dostęp. Gdy pieniądze są już bezpieczne, przychodzi pora na zastanowienie się, jak dalej te oszczędności spożytkować, aby pracowały na naszą świetlaną przyszłość finansową.
Jedni mówią: najpierw spłać zbędne zobowiązania. I ma to sens w przypadku długów wysoko oprocentowanych, co jednak nie buduje nam zaplecza oszczędnościowego. Drudzy radzą: zostaw oszczędności na rachunku oszczędnościowym, aby mieć do nich łatwy dostęp. Inni znowu − ulokuj je w depozytach bankowych, czyli na lokatach. A ci, co mają największą tolerancję na ryzyko, mówią: zainwestuj. Co wybrać? Co zrobić?
Każde z wymienionych rozwiązań ma swoje wady i zalety. Wraz ze wzrostem możliwości pomnożenia pieniędzy rośnie też ryzyko straty i właśnie od tego zalecam Ci analizę możliwości rynkowych. Jeśli dopiero startujesz, wybierz hybrydę: część oszczędności trzymaj na rachunku oszczędnościowym (oszczędności krótkoterminowe), a część na lokacie bankowej (oszczędności średnio- i długoterminowe).
Interesującą alternatywą lub uzupełnieniem są obligacje skarbowe emitowane przez Skarb Państwa[2], które przypominają lokatę w formie papieru wartościowego. Umawiamy się z emitentem, że po określonym czasie zwróci on nam tę samą kwotę pieniędzy, którą pożyczyliśmy, za ów papier wraz z odsetkami. Warto rozważyć zakup np. dwuletnich obligacji skarbowych, bo procent jest stały i nie waha się tak jak w tym czasie oprocentowanie lokat bankowych.
Jeśli inwestowanie jest już dla Ciebie osiągalne, zdywersyfikuj je, czyli nie wkładaj wszystkich oszczędności życia w jedno aktywo. Zbuduj też wcześniej poduszkę finansową na wypadek braku przychodów, część oszczędności trzymaj na krótki i średni okres, a część zacznij odważnie inwestować. Też po to, aby nabrać wprawy i systematycznie rozwijać się w tym zakresie.
Nie zapomnij o zabezpieczeniu swoich oszczędności i całego majątku na wypadek… głównie śmierci własnej lub współmałżonka. Chodzi przede wszystkim o dostęp do zgromadzonych środków, gdy któregoś z Was zabraknie. W tym aspekcie zmienia się na bieżąco bardzo dużo. Zasięgnij języka w bankach, gdzie trzymasz pieniądze, w sprawie aktualnych procedur i dopasuj do nich swoją sytuację. A potem już tylko kontynuuj oszczędzanie i pomnażanie swojego kapitału, mając przed sobą świetlaną i, miejmy nadzieję, że spokojną przyszłość.
--
[1] Fundacja Kronenberga przy Citi Handlowy, „Postawy Polaków wobec finansów”, październik 2017.