Czy inwestowanie na giełdzie to faktycznie gra? Jeśli tak, to jak ją zacząć? Na rynku coraz częściej inwestuje się także w nieruchomości, dzieła sztuki, a nawet – startupy…
Z artykułu dowiesz się: Na czym polega inwestowanie na giełdzie, i jak je zacząć? Czym jest rynek główny, a czym NewConnect. A także, co oznacza inwestowanie alternatywne oraz – czy można zarobić na dziełach sztuki.
Wiemy już, że inwestowanie wiąże się z ryzykiem. To lokowanie własnych pieniędzy w coś, co może przynieść znaczne zyski, ale równie dobrze może skończyć się niepowodzeniem. Po co zatem ryzykować, skoro można odkładać na lokacie? Ponieważ przy niskich stopach procentowych – a z takimi mamy do czynienia – zysk z lokaty jest minimalny. Inaczej niż w przypadku chociażby funduszy inwestycyjnych czy rynku akcji.
Co dzieje się na giełdzie?
Przyjrzyjmy się zatem giełdzie, miejscu w którym obraca się akcjami spółek. W dużym skrócie rzecz ujmując, to rodzaj rynku, na którym kupuje się i sprzedaje prawo do współwłasności w spółkach. Mówimy tu o rynku otwartym, do którego każdy ma dostęp, można więc stać się – nawet symbolicznie – współwłaścicielem spółki, poprzez nabycie jej akcji. Te firmy, które są notowane na giełdzie obowiązuje szereg obostrzeń dotyczących przejrzystości działania. Oznacza to, że mamy swobodny dostęp np. do ich danych finansowych. Nic nie może być ukrywane, transparentność stawia się na pierwszym miejscu; no, może obok dążeniu do zysku. Na czele spółek stoją zarządy, które podejmują decyzje de facto w imieniu akcjonariuszy. Każda decyzja biznesowa przekładać się może na notowania spółki na giełdzie.
Wyobraźmy sobie kopalnię, która inwestuje w nowe złoża. Co, jeśli okażą się one nie tak bogate jak przewidywano albo koszt wydobycie surowca znacznie wyższy niż szacowano wcześniej? Kiedy spółka ta ogłosi zainwestowanie w potencjalnie bogate złoża, jej notowania pewnie wzrosną (wielu chce kupić akcje, licząc na zysk, więc rośnie ich cena). Kiedy inwestycja w złoża okaże się nietrafiona, notowania polecą na łeb, na szyję. Akcjonariusze bowiem zechcą szybko pozbyć się papierów tej spółki.
Łatwo sobie wyobrazić, jak niezwykłym zainteresowaniem cieszą się spółki z działające w tzw. „nowej gospodarce”, a więc przede wszystkim firmy technologiczne czy też świadczące usługi w internecie. Dlaczego? Bo dają obietnicę dużych zysków w jakiejś perspektywie czasu – w myśl przekonania wielu, iż przyszłość i gospodarki, i ludzi w ogóle, należy do nowych technologii, transakcji w internecie itd.
W co grają na giełdzie
Kiedy spojrzymy na notowania giełdy – na przykład Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie – zauważymy, że ceny akcji są zróżnicowane; akcja może kosztować kilkaset albo kilka złotych. Mówiąc w skrócie, wszystko zależy od potencjału i wyceny spółki. W tym, jej aktualnej kondycji. Bo to jest właśnie specyfiką giełdy – pokazuje wartość spółki (pojedynczej akcji) teraz i tu. Kupno bądź sprzedaż akcji jest więc rodzajem zakładu, że w momencie transakcji uzyskamy dany cel.
Czy zatem jest to faktycznie gra, skoro zwrot „grać na giełdzie” słyszymy nader często. W pewnym sensie tak. Bo z jednej strony inwestując w akcje musimy znać firmę, jej specyfikę, a także rynek na którym działa (np. wydobywczy). Z drugiej – zmiana wartości akcji może wynikać w ogóle z koniunktury na giełdzie. Będzie zatem niezależna od nas. Wskaźniki, takie jak WIG-20, mówią o stanie giełdy w danym momencie (np. na zakończenie sesji, czyli dnia w którym giełda obracała akcjami). Może być na plusie albo minusie – to, per saldo, pokazuje stan giełdy. Co ważne, może ona być jako instytucja sama w sobie, także spółką.
Rynek ten jest dobrze regulowany prawem i nadzorowany przez państwo – a więc, bez obaw. A inwestować możemy bezpośrednio (chociaż przez biuro maklerskie), albo pośrednio, korzystając z funduszu inwestycyjnego (wiele z nich przecież inwestuje na giełdzie właśnie!), powierzając swoje środki profesjonalistom.
Jak więc – kupując akcje – szacować potencjalne zyski? Generalnie, są dwa podejścia do analizy notowań spółki:
- techniczna (na podstawie danych historycznych z giełdy, prognozujemy kurs akcji)
- fundamentalna (bierzemy pod uwagę rynek, branżę, plany inwestycyjne spółki itd. o czym wspominaliśmy wyżej)
Żeby samodzielnie inwestować, trzeba założyć specjalny rachunek maklerski (brokerski). Prowadzą je banki i inne podmioty finansowe. Za pomocą platformy online, możemy zarządzać kontem, zlecać zakupy, sprzedaż akcji (np. stosować tzw. kontrakty terminowe). Możemy też zdać się wyłącznie na biuro maklerskie (niektóre są prowadzone także przez banki). Albo – jak wspomnieliśmy – pośrednio angażować środki na giełdzie, poprzez fundusz inwestycyjny.
A może inne, nieoczywiste źródła zysku?
Możliwości inwestycyjnych, jak mogliśmy się już przekonać, jest na rynku mnóstwo. Coraz częściej, także w Polsce, mówi się o alternatywnych inwestycjach. Przecież „od zawsze” takim przedmiotem było np. złoto. Ale dziś często też mówi się o rynku dzieł sztuki (możemy w galeriach kupić dzieła, które maja potencjał wzrostu wartości z czasem albo też już dziś są wartościowe – wówczas stanowią rodzaj lokaty). Inne rozwiązanie to nieruchomości albo startupy. O co chodzi? W przypadku rynku nieruchomościowego przeważnie nabywa się lokale mieszkalne pod wynajem. To jednak wiąże się z niemałym ryzykiem, bo rynek mieszkaniowy bywa niestabilny. Przypomnijmy, że kryzys sprzed przeszło dekady zaczął się w USA i w dużej mierze dotyczył rynku nieruchomościowego (pęknięcia bańki na rynku hipotecznym).
Wcześniej wspomnieliśmy już o firmach technologicznych, na które jest boom na wielu giełdach. Dotyczy to nierzadko startupów, czyli firm na wczesnym etapie rozwoju. Głównie mówi się o nich w kontekście nowych technologii, choć mogą dotyczyć innych obszarów rynku. I tu jednak ryzyko jest potężne, wiele z nich jeszcze nigdy bowiem nie odnotowały zysku. Działają za to w atrakcyjnych branżach, stąd wielkie zainteresowanie nimi. Zdecydowana większość z nich nie działa na rynku głównym giełdy (w przypadku Polski – GPW), lecz na NewConnect. To rodzaj alternatywnej giełdy adresowanej do spółek na wczesnym etapie bądź niewielkich podmiotów (ale także prowadzonej przez GPW). Wymagania co do sprawozdawczości oraz próg wejścia są znacznie niższe niż na rynku głównym. Większa też nieprzewidywalność notowań; z drugiej strony, to rodzaj przedsionka do głównego rynku – stąd wiele spółek z czasem trafia na „dojrzały” rynek giełdowy. To miejsce niezwykle dynamiczne i oferta kierowana do odważnych inwestorów.
Jak widać, każdy z nas może stać się inwestorem giełdowym. I jak zawsze, wiele zależy od zasobności portfela. Takie inwestowanie wymaga wiedzy, choć z drugiej strony – nie wszystko da się przewidzieć. Właśnie dlatego potencjalne zyski są w pewnej perspektywie czasu mniej prawdopodobne niż w odniesieniu do innych produktów inwestycyjnych. Jeszcze bardziej ryzykowne zaś wydaje się lokowanie środków w nieruchomości czy dzieła sztuki. Lecz z drugiej strony – do odważnych świat należy!
Zapamiętaj, że: na giełdzie może inwestować każdy, wystarczy konto maklerskie. Ale ryzyko jest niemałe. Jeszcze większa niepewność towarzyszyć będzie lokowaniu środków w nieruchomości, dzieła sztuki czy startupy, o których tak głośno w mediach.